top of page
mrowiec.jpg

PRZEZ MONTE CASSINO DO POLSKI

di Alfons Mrowiec (1913-1977)

Dość tragicznie skończył się wypad innego bojowego patrolu. Na podstawie wiadomości dostarczonych przez życzliwą ludność cywilną, stwierdzono, że nieprzyjaciel usiłuje rozpoznać polskie przedpole w rejonie miejscowości Mass. Gdy zapadł zmrok, około pięćdziesięciu karpatczyków, mając za przewodników Włochów, wyruszyło z Capracotta, by brnąc w rozmoklym śniegu, dotrzeć po czterech godzinach marszu do rzeki Sangro, którą trzeba bylo sforsować w bród. Mimo lodowatej wody szybko znaleźli się na drugim brzegu rzeki i od ludności włoskiej, mieszkającej na tej ziemi niczyjej, dowiedzieli się, że w pobliskiej farmie, Masseria Sciulli, zaczaili się żołnierze niemieccy. Karpa tczycy zrobili zasadzkę w śniegu. Po kilkunastu minutach nadeszli niemieccy; podpuszczono ich na odległość kilkunastu metrów, po czym zagrały polskie erkaemy. Nagle, od strony nieprzyjaciela, wyskoczyła do przodu grupka żołnierzy niemieckich. Jeden z nich zawołał po polsku:

– Nie strzelajcie! Przeciwko wam jest czterdziestu szwabów!

W tej chwili otrzymuje od swoich serię i pada. Walka trwa nadal. Niemcy, mając dziesięciu zabitych i tyluż rannych, wycofują się. Nasi chłopcy podchodzą do rannych.

  • A. Mrowiec, Przez Monte Cassino do Polski: 1944-1946, Śląsk, Katowice 1959, p. 33.

bottom of page