top of page
zajaczkowski.jpg

SZTYLET KOMANDOSA

di Maciej Zajączkowski (1909-1983)

Ubezpieczenie całego rejonu przejęli nowo przybyli - jedynie wylot drogi na San Angelo del Pesco i ścieżki biegnące w stronę cmentarza pozostały w rękach komandosów.

Po południu przybył do Pescopennataro płk Rudnicki. Wypytywał o szczegóły dotyczące obrony, obejrzał pole walki i rozmawiał z wieloma komandosami. Po krótkim wypoczynku odjechał na grzbiecie muła, gdyź właśnie do Capracotta powracała kolumna, która przywiozła żywność i amunicję dla irlandzkiej kompanii. Z Capracotta do Carpignone udał się już łazikiem w towarzystwie samochodu pancernego, przydzielonego mu do ochrony przez troskliwych Anglików.

W tym czasie część plutonu dowodzenia osłaniała pracę łącznościowców, poprawiających linie telefoniczne, za pomocą których utrzymywana była łączność z Capracotta. Licząc się z możliwością przerwania kabla przez nieprzyjaciela lub uszkodzeniem z innych powodów, Anglicy poprowadzili trzy polowe linie - każdą inną trasą. Jedna z nich została przerwana przez zaporowy ogień artylerii, więc musiała zostać naprawiona. Dwie pozostałe wymagały gruntownego przeglądu.

  • M. Zajączkowski, Sztylet komandosa, Bellona, Warszawa 1991, p. 79.

bottom of page